Etykiety

przędzenie (28) druty (25) kartka (18) czesanki (17) chusta (12) krzyżyk (11) South American (8) alpaka (7) farbowanie (6) Finnish (5) merynos (5) BFL (4) Devon (4) Szetland (4) album (4) czapka (4) skarpetki (4) szydełko (4) Corrediale (3) jedwab (3) Coburger (2) Spotkanie (2) bawełna (2) bluzka (2) materiały (2) moher (2) rękawiczki (2) Jackob (1) baby moher (1) ciasto (1) kuchnia (1) notes (1) pies (1) polska (1) pudełko (1) sernik (1) sweter (1) szalik (1) szycie (1) wielbłąd (1)

sobota, 26 stycznia 2013

Czapeczka z Devona

Ale super wyszła podwójna nitka z Devona. Oto uprzędziona 2ply (233 m ze 100g), uprana i obita o wannę, zgodnie z sugestią Chmurki i wysuszona. Mięciutka, pachnąca, piękna. Jest bardzo zadowolona



Włoczkę przeznaczyłam na czapkę. Podobno Devon jest ciepły i nie nasiąka wodą (trochę nasiąka, przecież go prałam i farbowałam :)

Miałam ochotę na ślimaczka. I zrobiłam go, ale najpierw prułam trzy razy. Długo nie mogłam ustalić grubości drutów i ilości oczek. Bo ta czapka przecież idzie po skosie. Więc najpierw wzięłam tych oczek za mało. Potem za dużo. Potem włóczka była tak pognieciona, że oczka wychodziły krzywe. Wreszcie trafiłam. Dorobiłam do tego pasek w postaci warkocza jako otok, bo lubię gdy jest mi ciepło w uszy. Zima jeszcze ostro trzyma to będę miała czapeczkę, w której wyglądam ciut mniej tragicznie niż w pozostałych. Ale z czapki nie zrezygnuję, bo jak pisałam wyżej lubię, gdy jest mi ciepło.





 
Jak zwykle, mam problem z uchwyceniem koloru. Kolorek nie jest, aż tak bardzo pomarańczowy. Robiłam to zdjęcie sama sobie w korytarzu, przed lustrem, a tam nie jest zbyt jasno. Gdy patrzę na te zdjęcia, to odnoszę wrażenie, jakby czapka była zrobiona z innej wełny ;)

A tu już zdjęcie zrobione przez mojego męża, który się nade mną zlitował:



Na poniższym zdjęciu lepiej widać kolory - ale znowu muszę powiedzieć, że są bardziej przytłumione.



Zastanawiałam się też, czy nie dodać do czapki klapek po bokach i pompona. Zostało mi jeszcze 30g wełny, więc byłoby to możliwe. Ale nie wiem, czy to nie byłaby już przesada.


czwartek, 24 stycznia 2013

Klub Prządki

Otworzyłam na FaceBook'u grupę - Klub Prządki

Zapraszam do klubu każdego kto jest zainteresowany przędzeniem własnych nitek, bez znaczenia czy ma duże doświadczenie, czy małe, czy może nie ma go w ogóle. Bez znaczenia, czy posiada kołowrotek, czy wrzeciono, czy może jeszcze nic nie posiada (chociaż takie osoby nie istnieją, każdy ma w domu jakiś patyk i kółko, aby zrobić sobie wrzeciono ;) ). 

Celem klubu jest wzajemna nauka, zachęta i ogólnie pojęta rozmowa na tematy przędzalnicze i około-przędzalnicze. Można się pytać, można się chwalić, można się wymądrzać.

niedziela, 13 stycznia 2013

Devon się przędzie

Zabrałam się za Devona, o farbowaniu którego pisałam wcześniej. Z tego co czytałam jest to "ciężka, zbita" wełna, ale pewnie trochę jej pomogłam w czasie farbowania i zrobiła się jeszcze bardziej zbita.


Dlatego postanowiłam ją przeczesać:


Zrobiłam rogale:


Rogale przeciągnęłam przez guzik:


I mając taką wspaniałą taśmę zaczęłam prząść


Nie wiem czy tak się powinno to robić. Ale przędzie mi się świetnie. Co prawda pierwszy raz w życiu mam czesankę przygotowaną profesjonalnie do przędzenia. Pierwsza moja czesanka była kupiona w sklepie dla osób filcujących, potem była przygotowana przeze mnie alpaka. Może stąd się bierze, że odczuwam taką różnicę.

Oczywiście obawiam się, że przekręcam nitkę. Mam chyba do tego tendencję. Ale mam nadzieję, że jak już połączę nitki w 2 pl, to i skręt będzie ok.

Czesankę podzieliłam wzdłuż taśmy na dwa kawałki, jedne przędę jak leci, drugi uprzędę dzieląc ją jeszcze na cztery lub osiem (zależy jak wyjdzie). Mam nadzieję, że dzięki temu ładnie rozłożą się kolory.

Zastanawiam się jak nazwać tę czesankę. Dziewczyny - prządki tak robią i mi się to bardzo podoba. Jakby ktoś miał jakiś pomysł, to bardzo proszę mi go podsunąć. 

Na cześć kota rasy Devon, jednej z koleżanek z FB, czesanka nazywana się słoneczna Imka.

sobota, 12 stycznia 2013

Szalik z Alpaki

A uprzędzionej Alpaczej nitki wydziergałam szalik. Co prawda nie wiem do czego będę go nosić, ale nie miałam pomysłu na nic innego. Na zdjęciu w trakcie pracy.


Ponoć nitka jest za słabo skręcona. Bo podobno Alpakę trzeba mocniej. Szkoda, że nie wiedziałam o tym wcześniej, bo bojąc się że jak zwykle przekręcę, skręcałam słabo. No nic, szalik nie jest wielkim dziełem sztuki, więc nawet jak się rozpadnie, to trochę pożałuję i będę żyć dalej.

czwartek, 10 stycznia 2013

Luty w kalendarzu

Luty się zbliża, a ja jestem rozpędzona w wyszywaniu kalendarza. I luty już wyszyłam. Co prawda wybrałam inne kolory, ale ja już tak mam, że lubię kombinować. Jeśli chodzi o kolory samego obrazka, które także zmieniłam, to bardzo mi się podobają. Natomiast źle dobrałam kolory liter do koloru tła. Powinien być większy kontrast. No trudno - tak czasami bywa jak człowiekowi się wydaje, że jest najmądrzejszy. 


A tutaj mamy luty ze styczniem

 
Gdy skończyłam - to z rozpędu wyszyłam ramki dla pozostałych miesięcy. Niech czekają na swoją kolej. Oczywiście jak zwykle musiałam pomajstrować w kolorach. Mam nadzieję, że tym razem z lepszym efektem.

czwartek, 3 stycznia 2013

Sezam

Niedawno otworzył się przede mną SEZAM - czyli szafa mojej mamy. Zamiłowanie do robótek ręcznych mam po mamie. Przez lata moja mama, podobnie jak ja, jak skarbów pilnowała swoich skarbów w postaci wszelkiego rodzaju materiałów do robótek ręcznych. Ale czas mija i mamuśka zauważyła, że już dawno do tych swoich skarbów nie zaglądała i dała mi. Uf, mam zapasy na całe życie. 


środa, 2 stycznia 2013

Styczniowy bałwanek

Jako że biorę udział w kalendarzowym SAL'u, nie chciałam zawalić sprawy na samym początku i zabrałam się za wyszywanie bałwanka. Oto on, z pewnymi drobnymi błędami, trochę innymi kolorami (jako właścicielka torby starożytnych mulin, stwierdziłam, że nie ma sensu kupować nowych, skoro mogę spróbować dobrać. I dobrałam. Czy dobrze? Nie mi oceniać.


Zrobiłam trochę błędów. Miejscami chyba jednak nitka była za cienka (może warto było wyszywać potrójną). Jeszcze nie przyszyłam guziczków i nie wiem czy to zrobię. Ale z efektu jestem zadowolona.

I zabieram się za luty.

wtorek, 1 stycznia 2013

Alpaka wyczesana

Zawzięłam się i wyczesałam drugi raz moją alpakę. Jest tego 70g - niewiele (reszta czeka w szopie w ogrodzie), ale puch taki, że aż pięknie. Mam nadzieję, że uda mi się uprząść z tego miękką nitkę, bo na razie mam tendencje do zbyt mocnego skrętu. Ale co ja mam zrobić, gdy boję się, że inaczej się zerwie? A mam takie doświadczenie? 

No nic, martwić się będę później. Na razie cieszę się z czesanki - jest cudownie miękka i puszysta.


A to kawałek uprzędziony:


A poniżej uprzędzona już cała. 2pl. Chyba za słabo skręcam. Podpowiedzcie mi kochane prządki, bo chciałabym, aby wychodziło tak pięknie jak Wam. Bo po prawdzie miałam nadzieję, że wyjdzie trochę ładniej.


A tak swoją drogą to marzy mi się jakieś spotkanie z bardziej doświadczonymi w tej dziedzinie koleżankami. Jest ktoś z okolic Warszawy - czy też stolica jest zbyt nowoczesna i starożytnym rękodziełem się nie zajmuje?