Zawzięłam się i wyczesałam drugi raz moją alpakę. Jest tego 70g - niewiele (reszta czeka w szopie w ogrodzie), ale puch taki, że aż pięknie. Mam nadzieję, że uda mi się uprząść z tego miękką nitkę, bo na razie mam tendencje do zbyt mocnego skrętu. Ale co ja mam zrobić, gdy boję się, że inaczej się zerwie? A mam takie doświadczenie?
No nic, martwić się będę później. Na razie cieszę się z czesanki - jest cudownie miękka i puszysta.
A to kawałek uprzędziony:
A poniżej uprzędzona już cała. 2pl. Chyba za słabo skręcam. Podpowiedzcie mi kochane prządki, bo chciałabym, aby wychodziło tak pięknie jak Wam. Bo po prawdzie miałam nadzieję, że wyjdzie trochę ładniej.
A tak swoją drogą to marzy mi się jakieś spotkanie z bardziej doświadczonymi w tej dziedzinie koleżankami. Jest ktoś z okolic Warszawy - czy też stolica jest zbyt nowoczesna i starożytnym rękodziełem się nie zajmuje?
dobra robota, teraz czekam aż jakieś cudo powstanie :)
OdpowiedzUsuńDzięki, pewnie cudo to nie będzie, bo na razie szykuje się prosty szalik. Taki jak w czasach, gdy uczyłam się druty trzymać ;)
Usuń