A uprzędzionej Alpaczej nitki wydziergałam szalik. Co prawda nie wiem do czego będę go nosić, ale nie miałam pomysłu na nic innego. Na zdjęciu w trakcie pracy.
Ponoć nitka jest za słabo skręcona. Bo podobno Alpakę trzeba mocniej. Szkoda, że nie wiedziałam o tym wcześniej, bo bojąc się że jak zwykle przekręcę, skręcałam słabo. No nic, szalik nie jest wielkim dziełem sztuki, więc nawet jak się rozpadnie, to trochę pożałuję i będę żyć dalej.
Śliczny kolor :-)
OdpowiedzUsuńPokaż, proszę, zdjęcia gotowego szalika.
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiu,
UsuńSzalik jak szalik. Wygląda dokładnie jak to coś na zdjęciu, tylko dwa razy dłuższy. Prawdę mówiąc nie jest zbyt ładny. Jedno co w nim lubię to to, że jest bardzo miękki i przyjemny w dotyku. I z własnej, najwłaśniejszej alpaczki ;)
pozdrawiam
Halina
E tam, nic Ci się nie rozpadnie :) Jest troszkę "rustykalny" ;) ale ja lubię takie nierówności - widać że oryginał i że najtwojszy jest! Niech się dobrze nosi :)
OdpowiedzUsuńWyprałam, trzyma się, więc pewnie wszystko będzie dobrze. A fajny szyjogrzej jest z niego.
Usuń