Etykiety

przędzenie (28) druty (25) kartka (18) czesanki (17) chusta (12) krzyżyk (11) South American (8) alpaka (7) farbowanie (6) Finnish (5) merynos (5) BFL (4) Devon (4) Szetland (4) album (4) czapka (4) skarpetki (4) szydełko (4) Corrediale (3) jedwab (3) Coburger (2) Spotkanie (2) bawełna (2) bluzka (2) materiały (2) moher (2) rękawiczki (2) Jackob (1) baby moher (1) ciasto (1) kuchnia (1) notes (1) pies (1) polska (1) pudełko (1) sernik (1) sweter (1) szalik (1) szycie (1) wielbłąd (1)

poniedziałek, 25 marca 2013

Finish finnish

Czarny, a raczej bardzo, bardzo ciemno brązowy finnish to pierwsza czesanka za przędzenie której zabrałam się na serio. Staram się uzyskać równą nitkę, wychodzi lepiej niż przy poprzednim Filcu, ale ciągle nie jest to idealnie. Frania sprawuje się dobrze. Tylko, że cały czas muszę sobie powtarzać: "to nie jest wyścig kolarski, nie musisz tak szybko pedałować". Przędę na najwolniejszym przełożeniu a i tak wszystko kręci się jak dla mnie za szybko. Nie mam pojęcia czy przekręcam, czy nie dokręcam nitki. W praniu się okaże. W każdym razie zastanawiam się po co komu szybkie skrzydełko skoro już na tych przełożeniach skrzydełko kręci się jak wariat.






Co do samej czesanki, to w kłębuszku jest lekko ostra i kująca, ale mają z niej powstać skarpety, więc to może nawet dobrze, że trochę będzie "grzać".

Zrozumiałam także, dlaczego tak wiele prządek woli czesanki wielo-kolorowe. No cóż, przy takiej jednokolorowej to można się zanudzić na śmierć. Ja co prawda jeszcze się nie nudzę, bo muszę być bardzo mocno skupiona. Ale tak sobie myślę.

W każdym razie udało mi się ukończyć. 200g.


Każde 100 g wyszło inaczej. Pierwsze (już w kłębuszku) 100g dało mi 239m dubla (i 20m singla zostało); Drugie 100g dało 342m dubla i do tego uprzędłam jeszcze z pozostałego singla 25m navajo.


Widać wyraźnie, że przędę coraz cieniej i coraz równiej. Ten ostatni singiel to już zupełnie był cieniutki i nawet całkiem, całkiem równy. I na razie o to mi chodzi. Ale zastanawiam się, co robić z tymi całymi, długaśnymi metrami singla, które zostają. Jakoś nie wierzę, że jestem jedyna, która tak ma, i której single są nierówne.

Co do navajo - to powiem szczerze jest to dla mnie dosyć trudne. W każdym razie chociaż navajo wydaje się dużo bardziej miękki niż dubel, to póki co nie mam serca do tego skrętu.

10 komentarzy:

  1. Piękna ta niteczka, na moje oko nie jest ani przekręcona ani niedokręcona, jeśli wyszła zbalansowana to jest OK :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wyszła zbalansowana. Teraz ją wyprałam i się suszy.

      Usuń
    2. Znaczy że jest skręcona jak należy ;)

      Usuń
  2. Mam to samo - pedałuję jakby mnie kto gonił i dlatego moje single są bardzo mocno skręcone. Za to w podwójnej nitce wszystko się ładnie wyrównuje :)).
    Bardzo ładna nitka Ci wyszła. Ja do przędzenia finnisha (po merynosach i szetlandzie) musiałam się przyzwyczaić, bo początkowo często rwała mi się nitka - miał po prostu krótszy włos i "uciekał" mi.
    Też z reguły zostaje mi część singla na jednej szpuli. Jak sobie z tym poradzić nauczyła mnie Sabina ("wśród słoneczników"). Otóż, gdy jedna szpulka mi się skończy nitkę z drugiej szpuli też urywam, ale tak ok. 30 cm dalej (jest o 30 cm dłuższa). Następnie przewijam część singla z jednej szpuli na drugą, przerywam nitkę i następnie nitkę z jednej szpuli dodaję do nitek na kołowrotku, tak aby na odcinku ok. 3 cm były trzy nitki i delikatnie skręcam razem. Gdy dojdę do końca tej dłuższej nitki, dodaję singla z drugiej szpuli i też razem skręcam. Dzięki temu mam ciąglą nitkę, bez supłów i wykorzystuję całość singla.
    Nie wiem czy jasno to napisałam, bo co innego zobaczyć na własne oczy, a co innego opisać, ale mam nadzieję, że trochę pomogłam. Jakby co, to pytaj :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Frasia,
      Czyli piszesz, że nie ma co się bać mocno skręconego singla? Bo w sumie jak patrzę w internecie, jak te amerykańskie prządki zasuwają, to wierzyć mi się, nie chcę, że ręce im pracują równie szybko jak fruwa skrzydełko. Może rzeczywiście te moje lęki przed przekręceniem to takie "strachy na Lachy".

      Dzięki za radę co robić z singlem. Trochę szkoda, aby ta niteczka się marnowała. Skoro z jednego 100g zostało mi 20m singla, a z drugie zrobiłam 25m navajo, to by oznaczało, że tam było prawie 100m singla. Dużo za dużo, aby to marnować. Będę musiała popróbować ten sposób z trzema niteczkami. Ja jeszcze znalazłam taki sposób: http://www.youtube.com/watch?v=YTTnsMJrbdw Co prawda dziewczyna pokazuje na wrzecionie, ale myślę, że można tak to zaplątać i spróbować zdjąć na kołowrotku.

      Usuń
    2. Filmik obejrzałąm i wreszcie wiem jak można zrobić podwójną nitkę na wrzecionie :). Jednak na kołowrotku ten "mój" sposób wydaje mi się prostszy, pewnie dlatego, że go znam :)). A przewijanie ze szpulki na szpulkę idzie bardzo szybko, bo one się świetnie obracają gdy są na tych metalowych prętach - ręką wprawiam w ruch jedną szpulkę i "samo" się przewija :)). Poza tym, tych połączeń praktycznie nie widać w gotowej nitce. Spróbuj kiedyś - to naprawdę jest proste, tylko tak skomplikowanie w opisie wygląda :).

      Usuń
  3. Ja z tym, co mi zostaje, robię dokładnie tak jak pisze Frasia, tego się potem zupełnie nie czuje w dzierganiu, a jest prostsze nawet od budowy cepa. Ja nawet nie przewijam ze szpulki na szpulkę, tylko na jakiś obcy kłębuszek mniej więcej połowę tego, co mi zostało na szpulce i potem do tej ciut krótszej nitki dołączam to, co zostało na szpuli, a do dłuższej - tę z kłebuszka i jadę póki się któraś nie skończy (ale wtedy to mi zostaje nie więcej niż 2 m). To, co masz w motkach wygląda na zupełnie zrównoważone, więc wszystko jest ok, czy pedałujesz szybko czy nie. To znaczy, że już sobie Franię ustawiłaś pod siebie (a nie mówiłam, talent!). Zadziwia mnie to, że Twoje navajo jest cieńsze od dubli. To znaczy, że singiel musiał być cieniutki, a skoro to jest końcówka ze skręcania dubla, to to musiało być na początku szpuli, czyli z początku przędzenia (przynajmniej tej konkretnej szpuli). Tak czy owak niteczki są piękne, a długość imponująca! Ja bardzo lubię fińską wełenkę, mnie zupełnie nie gryzie - mogłabym sobie z niej nawet majtki zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aldonka. Przędzie się super. I teraz, po przepracowaniu Finki nie przejmuję się, że może trochę za szybko pedałuję. Bo okazuje się, że to ma niewielkie znaczenie. Ta niteczka do navajo rzeczywiście była bardzo cienka (jak na mnie), i pochodziła z drugiego singla. One były wyraźnie inne, czyli nabieram wprawy. Na razie jestem na etapie, że chcę jak najcieniej. Pewnie dlatego tego drugiego singla tak dużo zostało.

      Dzięki kochana za wszelkie rady jakie od Ciebie dostałam i te rady otrzymane osobiście i te przez bloga.

      Usuń
  4. Nitki piękne, samorodny talent po prostu :) Czekam na kolejne ukrętki!
    A z Finką to już mówiłam,że mnie się bardzo delikatna wydaje, ale uwaga Aldony w tej materii bardzo mnie rozbawiła - zgadzam się w 100%, też bym się mogła spokojnie Finką ogacić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Madzia za pochwały. Cieszę się, że jakoś wychodzi. Nie tak równo jakbym chciała, ale nie jest źle.

      Ja też odkryłam, że Finka w sumie jest delikatna. Ale dopiero w dzianinie. Bo czesanka mnie drapała.

      Co do innych ukrętek, to siedzę nad niebieskim South American i mam tego sporo (600g), więc na razie będzie nudno i tylko to.

      Usuń